La Pampa.. rampa.. alladyna :)
,,kto rano wstaje ten dlugo lapie..'' np w Sarmiento..
,,... a kto wstaje jak wstaje jedzie tym czym mial pojechac...''
i tak ze srednia predkoscia 130/h przejezdzamy mas o menos 1500 km do Mendozy.. jednym dluugim prawie 12 godzinnym stopem
Z radoscia... nie powiem ze nie, przekraczamy w drodze Rio Colorado czyli polnocny kraniec wiecznie wietrznej Patagoni i wjezdzamy do prowincji La Pampa...
Mamy slonce!! Duzo slonca!! W dzien 25 stopni a w nocy kolo 10-15.. W dzien lekki wietrzyk (zeby nie bylo za goraco) i kilogramy winogron!!! (bo w koncu jest jesien nie?)
I to nie koniec szczescia!! Nie musimy jechac do czilakow!! bo pieniadze od LanAiru mozemy odebrac w Argentynie!! Tym bardziej lepiej ze granice zamykaja od czasu do czasu z powodu sniegu.. wiec glupio by bylo zostac tam po drugiej stronie na zime :P
0 comentarios:
Publicar un comentario
Suscribirse a Enviar comentarios [Atom]
<< Inicio