U indian w Akaray-mi czesc 1
Do ojca Jasia trafilismy dzieki pomocy ojca Tadeusza.. ech ci Polacy .. patrzac jeszcze na Bolivie to nie wiem czy przypadkiem nie mamy do czynienia z kolejna kolonizacja ;)
Zwyczaje tu panuja troche inne niz w Europie.. i dobrze bo Msze sa radosniejsze niz u nas (inaczej mieszkancy Ameryki zapewne by na nie przychodzili).
Ale jak sie nad tym zastanowic glebiej to jak mozna we wlasciwy sposob glosc Dobra Nowine w cmentarnej atmosferze!!
Radosny sposob przezywania Mszy wynika rowniez jak mysle z zupelnie innego pojmowania Boga.. Bog jest tu kims bliskim (czasem moze za bliskim..) a nie jak dla wiekszosci z Europejczykow Groznym Sedzia z Zaswiatow.
Tutejsi indianie przychodza na Msze ale rowniez uczestnicza w swoich modlitwach -tancach prowadzonych przez Szamana... i choc moze wydawaloby sie to czyms dziwnym.. i niepoprawnym to indianie Guarani, tak jak my wierza w Stworce-Boga uosobienie Dobra Absolutnego i cos na ksztalt Szatana - Zrodlo Zla. Jest jeszcze wiele podobienstw do naszej religi (np pojecie tego co jest zle a co dobre)...
Wiec jesli Bog jest, a jest, ten sam...
Indianie zyja w domach podobnych troche do naszych bacowek.. (tych w ktorych spimy)
Ognisko pali sie przez wieksza czesc dnia w srodku.. wokolo chodza zwierzeta.. kury, kaczki a niedaleko od kazdego domu jest male poletko mandioki.
cdn...